niedziela, 10 maja 2015

Od Wilczego Kła C.D Czerwona Gwiazda

Moje pierwsze prawdziwe zadanie! Poczułem wielką ekscytację. Skinąłem głową. Przywódczyni odwróciła się do nas tyłem i powiedziała jeszcze, odchodząc:
- Liczę na was.
Popatrzyłem na Miodowe Futerko. Kotka dała głową znak, żebyśmy już poszli. Prowadziła mnie pomiędzy drzewami. Po chwili przeszliśmy na terytorium Klanu Wodospadu. Nikt nie zobaczył nas po drodze, dopiero, kiedy wkroczyliśmy do obozu. Czułem się nieco niepewnie. Z każdej strony były agresywne koty, patrzące na mnie wrogo.
W końcu stanął przed nami duży, silny, bury kocur. Obok niego stała Kasztanowa Kita. To na pewno była jego córka, mogła mu powiedzieć o naszej walce. Na jej oku była blizna po ranie z bitwy.
- Co tu robi kot z Klanu Muzyki? – warknął.
Popatrzyłem na Miodowe Futerko. Widać było, że nieco boi się większego kocura, lecz patrzyła mu prosto w oczy i mówiła poważnym głosem.
- Ja i Wilczy Kieł musimy przekazać ważną wiadomość wszystkim matkom i tobie, Kamienna Gwiazdo. Chodzi o Deszczową Burzę. – powiedziała.
Zobaczyłem, że właśnie ta kotka nerwowo trzepnęła ogonem. Zmarszczyła nos, spotkawszy mój wzrok, więc od razu zwróciłem go na wrogiego przywódcę.
- Dzisiejszego dnia zamordowała kocięta Czerwonej Gwiazdy.
Koty zamiauczały z oburzeniem. Jednak nie chodziło im o morderczynię, nie wierzyli Miodowemu Futerku. Kamienna Gwiazda wysunął pazury i nastroszył sierść.
- Uważasz, że uwierzę kotce, która przyszła tutaj z wojownikiem Klanu Muzyki? – syknął.
- Widziałem martwe kocięta. Widać, że zostały zabite przez kota. Wokół znajdowało się trochę futra Deszczowej Burzy, wszędzie był jej zapach. A w dodatku to ona zabija młode. – powiedziałem, starając się nie patrzeć wielkiemu kotu w oczy.
- Skąd to wiesz? – zapytała Kasztanowa Kita.
- To nie twój interes. – mruknąłem.
Bura kotka powiedziała sobie coś pod nosem i wycofała się w tłum kotów.
- Nie uwierzę wrogiemu kotu. Jesteś z innego klanu! – zasyczał. – Jednak skoro już tu jesteś...
Nagle zamilkł.
Zobaczyłem szyderczy uśmiech Kasztanowej Kity.
- Możemy cię wykorzystać.
Zaczął do mnie podchodzić, koty otoczyły mnie. Kamienna Gwiazda kontynuował:
- Weźmiemy cię jako... Więźnia, a potem żądamy wasze terytorium, inaczej cię zabijemy.
Wysunąłem pazury, tak samo jak Miodowe Futerko. Przywódca wrogiego klanu rzucił się na mnie, lecz ja szybko zadałem mu tak mocny cios w ucho, że to całkowicie się rozerwało. Kot ryknął z bólu, ale nie przerywał walki. Nagle zaatakowało mnie jeszcze kilka kotów. Nie dałem rady, nawet nie zauważyłem, kiedy straciłem przytomność.
Obudziłem się w jakimś legowisku. To na pewno nora medyka. Szara, pręgowana kotka porządkowała zioła, nie zauważając, że się ocknąłem. Też była agresywna, widać to było w jej oczach.

Red? Nie uwalniaj mnie jeszcze od nich, ok? Mam plan xD

sobota, 9 maja 2015

Od Czerwonej Gwiazdy C.D Wilczy Kieł

Złapałam za skórę na karku dwa ocalałe kociaki i zaniosłam wraz z Północnym Kwiatem do obozu.
- Zaopiekuj się nimi, ja pójdę poszukać Wilczego Kła.
North skinęła głową i została z kociętami. Ja ruszyłam w stronę Klanu Wodospadu. Szybko dostrzegłam Wilczego Kła z szylkretową, lazurytowo-oką kotką. Doskonale ją znam - każdy ją zna. Ona nie jest jak reszta z jej Klanu. Miodowe Futerko jest inna. Nienawidzi swojego Klanu, za to co jej zrobił. Jest naszym szpiegiem, ona tylko udaje że należy do tego Klanu ale właściwie, należy do nas.
Podeszłam do nich.
- Witajcie, Wilczy Kle, Miodowe Futerko.
Koty skinęły głowami.
- Honey, wiesz kto mógł zabić moje kocięta...?
- A więc to były twoje kocięta Red......tylko jedna kotka byłaby do tego zdolna. Nawet najtwardszy kocur z Klanu nie odważył by się zabić bezbronnych kociąt - jedynie ona.
- Czyli?
- Deszczowa Burza. Ona zabija kocięta, nawet z naszego Klanu. Widziałam to. Zawsze kłamała że to borsuki, lisy, węże albo orły, a czasami, kłamała że to koty z innego Klanu. Ona chcę zadawać młodym matkom ból. Ale nie dziw jej się, przeżyła wiele, bardzo wiele. Kiedyś mieszkała na farmie, miała wiele kociąt, ale każde z nich zostało zabijane przez inne koty. Postanowiła zadawać matkom taki sam ból, jaki sama niegdyś czuła. Dlatego też, w naszym Klanie jest bardzo mało kociąt, w każdym miocie przeżywa tylko jedno, góra dwa.
Wsłuchałam się w tę historię bardzo uważnie.
- Dziękuje ci Honey. Zwinny, chcę abyś wraz z Honey poszedł tam, i powiedział im całą prawdę.

Zwinny? Się dzieje, się dzieje xD Ty mi opowiadaniem rozwaliłeś muzg, to ja tobie też xD

Od Wilczego Kła C.D Czerwona Gwiazda

Położyłem łapę na ramieniu przywódczyni.
- Sreberka i Ognik żyją. – popatrzyłem na dwie kuleczki w obok. Czerwona Gwiazda od razu położyła się obok nich, by je ogrzać.
Razem z Północą ustaliliśmy, że kociąt nie zabiły borsuki ani lisy. Był to Klan Wodospadu! Na szczęście dwa przeżyły. Zamknąłem oczy próbując wymyślić coś, co mógłbym zrobić w tamtej sytuacji. Nagle popędziłem w stronę terytorium Klanu Wodospadu, krzycząc:
- Zobaczę, czy nie ma w pobliżu tych morderców!
Północ i Red krzyczały coś za mną, ale nie słuchałem. Nie czułem świeżych zapachów. Nagle ktoś mnie przewrócił. Nade mną stała wojowniczka z Klanu Wodospadu. Szczupła, młoda, szylkretowa kotka. Uśmiechała się przyjaźnie, jak na swój klan.
- Zabijesz mnie, prawda? – jęknąłem czując, że wysuwa pazury.
- Nie. – zaśmiała się.
Odpowiedź nieco zbiła mnie z tropu. Była zbyt miła, by należeć do Klanu Wodospadu. Może jednak niektóre koty stamtąd nie są aż tak okropne?
- Em... To raczej się cieszę... Jestem Wilczy Kieł, a ty? – przedstawiłem się.
- Miodowe Futerko. – odpowiedziała.
Polizałem jej bok.
- Nie smakujesz jak miód. – stwierdziłem.
Kotka zaśmiała się. Po chwili otworzyła swoje lazurowe oczy i popatrzyła na mnie nieco zdziwiona. Zapytała:
- Co robisz tak blisko granicy mojego klanu? Pędziłeś prosto na niego!
- W moim klanie dzisiaj ktoś z twojego zamordował czwórkę kociąt. – wytłumaczyłem – Chciałem znaleźć mordercę.
Wyglądała na przejętą. Po chwili jednak uśmiechnęła się spokojnie.
- Mogę ci pomóc. – zgodziła się.
Uśmiechnąłem się. Czyżbym się zakochał?

Czerwona Gwiazda, Szara Gwiazda, szukacie mnie?

Od Czerwonej Gwiazdy C.D Północny Kwiat

Dobiegło mnie rozpaczliwe miauknięcie Wilczego Pazura. Natychmiast przerwałam polowanie, i pobiegłam sprawdzić co się stało. Niedaleko obozu, leżały cztery, zakrwawione kocięta...wepchnęłam się między Wilczego Pazura i Północny Kwiat. Spojrzałam na moje kocięta. W oczach natychmiast pojawiły mi się łzy.
- Nie...NIE!

Untitled Drawing by Wildrose1234 
(Oto jak Red bardzo nie umie rysować)

- Nie, nie...nie nie nie nie...NIE WIERZĘ W TO! NIE!
Otuliłam kocięta łapą. Na ich zakrwawione ciałka co chwila spadały moje łzy. Poczułam czyjąś łapę na ramieniu.


Ktosiełki...?

Od Północnego Kwiatu C.D Czerwona Gwiazda

Kiedy weszłam do legowiska Czerwonej Gwiazdy zobaczyłam także szóstkę kociąt.
- Czerwona Gwiazdo, urodziłaś kocięta, to takie wspaniałe! – zachwyciłam się.
Przywódczyni skinęła głową, po czym zaczęła wylizywać młode. Usiadłam przed nią obserwując, co robi. Nagle obok mnie stanął Szara Gwiazda. Był zachwycony tym, że jego partnerka ma potomstwo.

~~kilka dni później~~

Położyłam trzy myszy i ptaka na stosie świeżej zdobyczy. Ziewnęłam. Szara Gwiazda spał w legowisku, w którym robił to zawsze, zaś Czerwona Gwiazda opiekowała się kociętami w Kociarni. Jednak tego ranka poszła pierwszy raz na polowanie.
Po chwili wróciła, ale poszła gdzieś ponownie. Po drodze miauczała coś. Dopiero po chwili zrozumiałam.
- Cztery kocięta, gdzie one są?!
Razem z Wilczym Kłem popędziliśmy je szukać. Biegałam po całym obozie i ich szukałam. Nagle usłyszałam rozpaczliwe miauczenie Wilczego Kła. Weszłam pomiędzy krzaki, w których był i zobaczyłam cztery małe, zakrwawione ciałka kociąt przywódczyni. 
qegg<br/><a href="http://oi62.tinypic.com/20u7s4x.jpg" target="_blank">View Raw Image</a>
 
Po chwili wbiegła tam Czerwona Gwiazda.



Red?

JA-SAMA-TEGO-CHCIAŁAM JASNE? - Powiedziała Zua wyrodna matka Red xD

Od Czerwonej Gwiazdy C.D Wszyscy którzy coś pisali xd

Spojrzałam na Północny Kwiat z zaniepokojeniem.
- Jesteś pewna że Klan Wodospadu tu był?
- Przysięgam na Gwiezdny Klan!
- Ech...musimy zachować szczególną ostrożność.

***

Do obozu weszła ranna North z Wilczym Kłem.
- Co się stało?
- Klan Wodospadu...dwa koty, bura kotka i...
- Kasztanowa Kita i Śnieżne Spojrzenie, oczywiście.
- Znasz ich Czerwona Gwiazdo?
- Kto ich nie zna...dwójka młodych i jeszcze niemądrych psikuśników...robią najlepsze i najmniej przyjemne żarty w dolinie. Oni się urodzili żeby denerwować i niszczyć. Musimy mieć się na baczności...
Nic dalej nie mówiąc poszłam do siebie.


***

Gdy się obudziłam, obok mnie leżało SZEŚĆ puchatych kuleczek.

I Love them...my darling kits... by Wildrose1234 

Ten z szary z ciemno-szarą-białą łapką, nazywa się Kamienny. Ten ciemno-rudy, Kasztanek. Srebrna kotka z ciemniejszymi łatami, to Sreberka. Ten rudasek z pręgą na grzbiecie, Ognik. Jasno-szara z maseczką, Szarka, a ten najciemniejszy to Dąbek. (czyli Kamienne Kocię, Kasztanowe Kocię, Srebrne Kocię, Ogniste Kocię, Szare Kocię i Dębowe Kocię) Wtedy ktoś wszedł.


Ktosieł? czyt. North xD

czwartek, 7 maja 2015

Od Wilczego Kła

Szybko odłożyłem dwie myszy na stos świeżej zdobyczy. Z wesołym uśmiechem ponownie wyszedłem z obozu, by znów zapolować. Od razu zacząłem szukać zapachu jakiejkolwiek zwierzyny, ale nic nie czułem. Nagle za sobą usłyszałem głośny szelest i po chwili leżałem na ziemi, zakrywając sobie pyszczek łapami, chroniąc go. Nade mną stała Północny Kwiat, a jej łapa przygniatała mnie do ziemi. Puściła mnie orientując się, że nie jestem wrogiem, a ja od razu obróciłem się na grzbiet. Popatrzyłem na nią pytająco.
- Co, tak głodna jesteś, że polujesz na koty ze swojego klanu? – mruknąłem.
Zrobiła groźną minę, ale widać było w niej też rozbawienie.
- Nie, to nie moja wina, że twoje futro pomiędzy gęstą trawą może nieco przypominać jednego z wojowników Klanu Wodospadu. Nieraz walczyłam z tym wrednym osobnikiem. – syknęła.
Powoli podniosłem się z ziemi. Popatrzyłem na kotkę. Nagle na jej głowę spadła szyszka. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu, ale mi przeszło, gdy spotkał mnie taki sam los. Popatrzyliśmy w górę. Na gałęzi siedziała bura kotka, a obok jej łapek leżało jeszcze kilka ‘’pocisków’’. Przełknąłem ślinę, zaś Północny Kwiat nerwowo poruszyła ogonem. Nie musiałem nawet zastanawiać się kto to, wiedziałem, że to wojowniczka Klanu Wodospadu.
- Odejdź natychmiast z naszego terytorium, albo będe zmuszona użyć swoich pazurów! – zagroziła czarno-biała kotka.
- Nie denerwujcie się tak. – powiedziała nieznajoma i zeskoczyła z gałęzi, stając przed nami – Jestem tu wysłana przez mojego przywódcę. Nie dowiecie się dlaczego. Wolę was zniszczyć, niż tłumaczyć.
Wysunęła pazury i rzuciła się na nas. Raczej na mnie. Poturlaliśmy się, a kątem oka zauważyłem, jak z krzaków wyskakuje biały wojownik i atakuje Północny Kwiat. Miałem nadzieję, że sobie poradzi. Bura wbiła mi pazury w bok, a we dwójkę potoczyliśmy się po ziemi. Nie miałem ochoty na walkę, ale musiałem bronić klan. Zatopiłem kły w jej łapie, którą już miała zadać kolejny cios. Z jej gardła wyrwał się krótki krzyk. Odepchnąłem ją tylnymi łapami tak, że wpadła na drzewo. Po chwili podniosła się i popatrzyła na mnie groźnie.
- Klan Muzyki nie chce walki. – próbowałem uspokoić nieznajomą, ale ona ponownie zaatakowała. Tym razem zdołała wywrócić mnie tak, że leżałem na ziemi. Wgryzła mi się w kark i zaczęła szarpać. Próbowałem wydostać się ze śmiertelnego ugryzienia. Po chwili zdołałem obrócić się i zadałem jej cios w oko. Wręcz zawyła z bólu i uciekła na swoje terytorium. Już stanąłem zadowolony, kiedy, słysząc syczenie, przypomniałem sobie o Północnym Kwiecie. Popędziłem tam. Zobaczyłem walkę kotki i obcego wojownika.
Pomogłem jej. Kiedy uciekł, miał naderwane uszy i był cały w ranach. Zdyszani i ranni wróciliśmy do obozu, od razu zaciekawione koty stanęły przed nami.

Ktoś? :D